Mam nadzieję, że zwycięży w kategorii męskiej roli drugoplanowej, zasłużył na statuetkę całokształtem swojej kariery - nie jest może aktorem wybitnym, ale z pewnością ikoną kina i kimś więcej niż zwykłym mordotłukiem z filmów akcji. W sumie mógł dostać Oscara już 40 lat temu za rolę w pierwszym "Rockym", ale konkurencja była niesamowicie silna - wygrał Peter Finch za "Sieć", a wśród nominowanych był jeszcze m.in. de Niro z rolą w "Taksówkarzu".